To twój sąsiad albo brat
Człowiek kultury wysokiej
Nie on wężom skórę darł
On wciąż piękne ma widoki
Lubi wilka na tapecie
W szafie lisa ceni też
Czego wy od niego chcecie
Miły jest mu każdy zwierz
W wolne dni przyrodę ceni
Więc plastikiem lasy karmi
W uszach nie brzmi mu cierpienie
Nie chce słyszeć o męczarni
Patrzę w oczy mego psa
Pod mą dłonią tak ufnego
Nie wie jak to jest się bać
Ludzi w skórach od Gucci'ego
środa, 27 września 2017
niedziela, 24 września 2017
Orbita
Kochałem szczerze
Najmocniej jak można
Dziś już nie wierzę
Że kogoś poznam
Jedna kobieta
Wyrwała mi serce
Teraz uciekam
Powtórki już nie chcę
Wieczorem patrzę
Na gwiazd tysiące
Nim śnić znów zacznę
Wśród nich me słońce
Co rano pytam
Odbicia w lustrze
Gdzie jest orbita
Na sny
Już puste
Najmocniej jak można
Dziś już nie wierzę
Że kogoś poznam
Jedna kobieta
Wyrwała mi serce
Teraz uciekam
Powtórki już nie chcę
Wieczorem patrzę
Na gwiazd tysiące
Nim śnić znów zacznę
Wśród nich me słońce
Co rano pytam
Odbicia w lustrze
Gdzie jest orbita
Na sny
Już puste
piątek, 22 września 2017
Na kolanach
Wślizgnąłem się
Między jej słowa, uda i sny.
Ukradłem czas i przestrzeń, by żyć.
Przyniosłem Boga o imieniu MY.
Dziwiła się
Szczęściu, że takie ciasne.
Do końca szukała tajemnych drzwi.
Odbicie w lustrze już nie było własne.
Konwertowała na gorzkie łzy.
Między jej słowa, uda i sny.
Ukradłem czas i przestrzeń, by żyć.
Przyniosłem Boga o imieniu MY.
Dziwiła się
Szczęściu, że takie ciasne.
Do końca szukała tajemnych drzwi.
Odbicie w lustrze już nie było własne.
Konwertowała na gorzkie łzy.
wtorek, 19 września 2017
Obca wolność
Szaraki nie mają uczuć -
Tak, to ten rodzaj obcych,
I funkcjonują doskonale.
A ty, co tak wyginasz się w bólu,
Zapatrzony w swój odcisk?
Myślisz, że zwariowałem?
Tak, zwariowali wszyscy,
Co świat pojmują inaczej.
Niech każda łza pięknie się błyszczy:
W drodze do gwiazd
Każdą z nich stracę.
Tak, to ten rodzaj obcych,
I funkcjonują doskonale.
A ty, co tak wyginasz się w bólu,
Zapatrzony w swój odcisk?
Myślisz, że zwariowałem?
Tak, zwariowali wszyscy,
Co świat pojmują inaczej.
Niech każda łza pięknie się błyszczy:
W drodze do gwiazd
Każdą z nich stracę.
piątek, 15 września 2017
Nie czekaj
Nie czekaj na mnie dzisiaj z miłością,
Wrócę zbyt późno, na mieście zjem.
Nie pytaj znowu z kim albo po co,
Jutro przed nami jest cały dzień.
Nie czekaj na mnie dzisiaj ze łzami.
Robię, co mogę, by dobrze żyć.
Czemu koszulę mi ciągle plamisz?
Naprawdę jestem aż taki zły?
Nie czekaj na mnie dzisiaj i jutro,
Bo zapomniałem, że wyjazd mam.
Możesz napisać, gdy będzie ci smutno.
Oddzwonię jak tylko zostanę sam.
Najlepiej nie czekaj na mnie już więcej,
I dzieci ucałuj, bo kocham je.
Dłonie ostatnio mam bardzo zajęte,
I mówić trudno, więc... żegnam cię...
Wrócę zbyt późno, na mieście zjem.
Nie pytaj znowu z kim albo po co,
Jutro przed nami jest cały dzień.
Nie czekaj na mnie dzisiaj ze łzami.
Robię, co mogę, by dobrze żyć.
Czemu koszulę mi ciągle plamisz?
Naprawdę jestem aż taki zły?
Nie czekaj na mnie dzisiaj i jutro,
Bo zapomniałem, że wyjazd mam.
Możesz napisać, gdy będzie ci smutno.
Oddzwonię jak tylko zostanę sam.
Najlepiej nie czekaj na mnie już więcej,
I dzieci ucałuj, bo kocham je.
Dłonie ostatnio mam bardzo zajęte,
I mówić trudno, więc... żegnam cię...
czwartek, 14 września 2017
"Baśka" Wilki (wariacje)
Babcia miała stary stół,
dobry zgryz
i ciasto, które lubię.
Dziadek przesypiał południe,
taki patent miał przeciw nudzie.
Z ciotką można było wciąż się śmiać,
chociaż wiem,
że rak ją toczył przez cały czas.
Wujek ciągle mówił, że
za nią odda życie swe,
a kuzynka modliła się.
Weźcie przestańcie
szlochać nocami,
życie niech kopie,
wy miejcie to za nic.
Mój braciszek błyszczeć mógł,
ale talent marnował z panną.
A siostrzyczka, kolejny cud,
biegała po figurę rano.
Sąsiad lubił wódę chlać
i biadolił,
o tym jaki podły jest świat.
Kumpel miał ręce dwie,
teraz z jedną mówi: wiem
czym jest radość, bo byłem na dnie.
dobry zgryz
i ciasto, które lubię.
Dziadek przesypiał południe,
taki patent miał przeciw nudzie.
Z ciotką można było wciąż się śmiać,
chociaż wiem,
że rak ją toczył przez cały czas.
Wujek ciągle mówił, że
za nią odda życie swe,
a kuzynka modliła się.
Weźcie przestańcie
szlochać nocami,
życie niech kopie,
wy miejcie to za nic.
Mój braciszek błyszczeć mógł,
ale talent marnował z panną.
A siostrzyczka, kolejny cud,
biegała po figurę rano.
Sąsiad lubił wódę chlać
i biadolił,
o tym jaki podły jest świat.
Kumpel miał ręce dwie,
teraz z jedną mówi: wiem
czym jest radość, bo byłem na dnie.
poniedziałek, 11 września 2017
Odeszła zbyt szybko
Z kranu poleciała woda
Później z oczu jakaś ciecz
Ona była taka młoda
Chciała tylko umyć się
To był wieczór weseliska
Nie dotarła na nie już
Ta podłoga była śliska
I to szkło ostre jak nóż
Krew zabrały kruche drzwi
Na imprezie cicho sza
Ktoś tę wódkę musiał pić
I ktoś gorycz aż do dna
Trzy dni temu ją widziałem
Zwykłym cześć żegnała mnie
Dzisiaj patrzę w chmury białe
Jakiś sens uchwycić chcę
Później z oczu jakaś ciecz
Ona była taka młoda
Chciała tylko umyć się
To był wieczór weseliska
Nie dotarła na nie już
Ta podłoga była śliska
I to szkło ostre jak nóż
Krew zabrały kruche drzwi
Na imprezie cicho sza
Ktoś tę wódkę musiał pić
I ktoś gorycz aż do dna
Trzy dni temu ją widziałem
Zwykłym cześć żegnała mnie
Dzisiaj patrzę w chmury białe
Jakiś sens uchwycić chcę
sobota, 9 września 2017
Ona
Kiedyś spotkałem ją na ulicy
Jak się spotyka ze skórą deszcz
Pocałunkami chciałem policzyć
Ile rozkoszy jest w stanie znieść
Patrzyła mi w oczy zaledwie chwilę
Tak jak się patrzy o zmierzchu w las
Niechcący w żyłach płomień odkryłem
I wroga bez niej którym był czas
W tym samym miejscu bywałem często
Jej obraz goniąc jak głodny wilk
Czemu tak wyszło już nie pamiętam
Wiem że straciłem zbyt wiele dni
Jak się spotyka ze skórą deszcz
Pocałunkami chciałem policzyć
Ile rozkoszy jest w stanie znieść
Patrzyła mi w oczy zaledwie chwilę
Tak jak się patrzy o zmierzchu w las
Niechcący w żyłach płomień odkryłem
I wroga bez niej którym był czas
W tym samym miejscu bywałem często
Jej obraz goniąc jak głodny wilk
Czemu tak wyszło już nie pamiętam
Wiem że straciłem zbyt wiele dni
piątek, 8 września 2017
Eudajmonia
Szczęście jest wtedy gdy wiem
I nie wiem
Nic
Bystry wzrok przydatny
I zbędny
By iść
Czyjeś usta tulą
I nie ma ich
Do snu
Słowa nagie klęczą
W ciszy
Już
I nie wiem
Nic
Bystry wzrok przydatny
I zbędny
By iść
Czyjeś usta tulą
I nie ma ich
Do snu
Słowa nagie klęczą
W ciszy
Już
środa, 6 września 2017
Na Ziemi
Lubię leżeć gdy mi źle
Gdy mi dobrze też się kładę
Od najmłodszych lat tak mam
Leżąc zawsze daję radę
Homo sapiens dumnie prosty
Patrząc z góry sięga gwiazd
A ja Ziemi wciąż dotykam
I podziwiam każdy głaz
Gdy mi dobrze też się kładę
Od najmłodszych lat tak mam
Leżąc zawsze daję radę
Homo sapiens dumnie prosty
Patrząc z góry sięga gwiazd
A ja Ziemi wciąż dotykam
I podziwiam każdy głaz
piątek, 1 września 2017
Tańczyłem
Tańczyłem na ulicy Prostej
W czerwonych trampkach schowałem dynamit
Iskrzyło głośno i falowało
Wczorajszym "lubię"
Tak między nami
Tańczyłem na ulicy Jasnej
Sznur samochodów rytmicznie dźwięczał
Zwariować każdy może czasami
I wierzyć w niebo
Bo w sercu tęcza
W czerwonych trampkach schowałem dynamit
Iskrzyło głośno i falowało
Wczorajszym "lubię"
Tak między nami
Tańczyłem na ulicy Jasnej
Sznur samochodów rytmicznie dźwięczał
Zwariować każdy może czasami
I wierzyć w niebo
Bo w sercu tęcza
Subskrybuj:
Posty (Atom)