***
Nowy rok
No wyrok
Albo rok kolejny po prostu
Albo inny
Zmieniający wyroki
Wy roki
Niepoprawne
Lata
Twory bez weny
Niepełne
Jak wyro
Bez końca
Kochania
Wyroku
Nowego
poniedziałek, 31 grudnia 2018
środa, 26 grudnia 2018
Zmierzch
Szarość wrasta w okna niepokojem
Starsze niż oddech pytania śle
Patrzeć i słuchać to trochę za mało
By w płomień rzucić wczorajszy sen
Zamykam rozdział bez klamry sensu
Odsuwam ciszej niż mruga strach
Odsuwam ciszej niż mruga strach
Wciąż układane nie stoją równo
Na półkach znaczeń odciski lat
Jeszcze poczekam na cud błękitu
Na przestrzeń taką co skrzydła zna
Z niebem tak jakoś mi nie po drodze
Może parasol chociaż mi da
czwartek, 20 grudnia 2018
Dopalacze
Przyjdź dziś wieczorem
Gdy zmarszczki strachu
Znów będą większe
Niż oczy nadziei
Przyjdź tak jak lubisz
Boso i cicho
Na progu zostaw
Ćmy codzienności
Schodami śmiechu
Wchodź aż do płaczu
W dywanie szeptów
Zaśniesz spełniona
Gdy jutro spytają
Co znowu brałaś
Powiesz że tylko
Mnie w swe ramiona
Gdy zmarszczki strachu
Znów będą większe
Niż oczy nadziei
Przyjdź tak jak lubisz
Boso i cicho
Na progu zostaw
Ćmy codzienności
Schodami śmiechu
Wchodź aż do płaczu
W dywanie szeptów
Zaśniesz spełniona
Gdy jutro spytają
Co znowu brałaś
Powiesz że tylko
Mnie w swe ramiona
wtorek, 18 grudnia 2018
Tworzywo 36,6
Z prędkością dźwięku wbija się w uszy
Odruchem wymiotnym pędzi w przełyku
Kod genetyczny zmienia strukturę
W temperaturze wrzenia
Plastiku
Odruchem wymiotnym pędzi w przełyku
Kod genetyczny zmienia strukturę
W temperaturze wrzenia
Plastiku
piątek, 14 grudnia 2018
Kłamałem
Kłamałem nie tylko w słowach
To były też kroki nieco za szybkie
Śmiechu tarcza obronna
Cisza fałszywie obojętna
Kłamałem brakiem dotyku
I dotykiem niedbałym
Nie mogąc krzyczeć
Pocałunkami
Kłamałem przed Bogiem
Lustrem i psem
A ty nie kochałaś mnie
Naprawdę
To były też kroki nieco za szybkie
Śmiechu tarcza obronna
Cisza fałszywie obojętna
Kłamałem brakiem dotyku
I dotykiem niedbałym
Nie mogąc krzyczeć
Pocałunkami
Kłamałem przed Bogiem
Lustrem i psem
A ty nie kochałaś mnie
Naprawdę
czwartek, 13 grudnia 2018
Wypełniacze
Pończochy to zbrodnia albo nagroda,
Zależnie od tego, co je wypełni.
Gdy on kryminalne komórki wciśnie,
Zaboli cię kieszeń albo agonia.
Gdy nóg jej łuki napną materiał,
Strzała radości zagrzmi w umyśle!
A choć zastosowań może być więcej,
Równie doniosłych znaleźć nie sposób.
Zatem dziś wieczór spróbuj, dla hecy,
Połączyć oba, bym był bez głosu...
Zależnie od tego, co je wypełni.
Gdy on kryminalne komórki wciśnie,
Zaboli cię kieszeń albo agonia.
Gdy nóg jej łuki napną materiał,
Strzała radości zagrzmi w umyśle!
A choć zastosowań może być więcej,
Równie doniosłych znaleźć nie sposób.
Zatem dziś wieczór spróbuj, dla hecy,
Połączyć oba, bym był bez głosu...
środa, 12 grudnia 2018
***Patrz na mnie jeszcze
***
Patrz na mnie jeszcze
Za długo zaledwie połowę chwili
Ułamek którego ci nie wypada
Oddech który się spieszy
Jęk niewydany
Patrz
Moje zawsze
W które nie wierzysz
Patrz na mnie jeszcze
Za długo zaledwie połowę chwili
Ułamek którego ci nie wypada
Oddech który się spieszy
Jęk niewydany
Patrz
Moje zawsze
W które nie wierzysz
wtorek, 11 grudnia 2018
Egoskala
Deszcz leci w dół siłą grawitacji
Jestem jak deszcz
Ziemia jest pełna śmierci
Jestem jak ziemia
Piekło utylizuje nadzieję
Jestem jak piekło
Jeśli na dnie piekła można wykopać grób
Jestem jak ten grób
Jeśli pod tym grobem jest jakieś drugie dno
Albo głębsze piekło
Jestem tym dnem i tym piekłem
Jeśli jest cokolwiek niżej
Jestem właśnie jak to
Patrzysz na mnie z góry gdy podajesz rękę
Nie
Nie jestem jak ty
Jestem ponad to
Jestem jak deszcz
Ziemia jest pełna śmierci
Jestem jak ziemia
Piekło utylizuje nadzieję
Jestem jak piekło
Jeśli na dnie piekła można wykopać grób
Jestem jak ten grób
Jeśli pod tym grobem jest jakieś drugie dno
Albo głębsze piekło
Jestem tym dnem i tym piekłem
Jeśli jest cokolwiek niżej
Jestem właśnie jak to
Patrzysz na mnie z góry gdy podajesz rękę
Nie
Nie jestem jak ty
Jestem ponad to
poniedziałek, 10 grudnia 2018
Definicje
Definicja ostrożności straciła kończyny w wypadku,
Jej mąż stracił wiarę w Boga,
A Bóg, tradycyjnie,
Stracił głos.
Definicja radości straciła uśmiech,
On stracił wiarę w ludzi,
A ludzie, jak zawsze,
Tracili słowa.
Definicja piękna straciła urodę,
Razem stracili wiarę w sens,
A sens, niezmiennie,
Traci definicje.
Jakie jest Twoje imię,
Kochana Definicjo?
Jej mąż stracił wiarę w Boga,
A Bóg, tradycyjnie,
Stracił głos.
Definicja radości straciła uśmiech,
On stracił wiarę w ludzi,
A ludzie, jak zawsze,
Tracili słowa.
Definicja piękna straciła urodę,
Razem stracili wiarę w sens,
A sens, niezmiennie,
Traci definicje.
Jakie jest Twoje imię,
Kochana Definicjo?
środa, 5 grudnia 2018
Sypialnia
Poduszki na ścianach i suficie
Na oknach lęk
Pod głową sny
Krótkie jak cios
Tak wielu obudzonych
Do krzyku
Nie do życia
Tak mało dobranoc
Po koszmarze dnia
Na oknach lęk
Pod głową sny
Krótkie jak cios
Tak wielu obudzonych
Do krzyku
Nie do życia
Tak mało dobranoc
Po koszmarze dnia
poniedziałek, 3 grudnia 2018
Ć(my)
Ćmy nieprzytomnych spojrzeń
Zabłądziły w twoich włosach
Uczepiły się trujących soków
Pijanego jutra
Latawce słów rysują
Doskonałe wzory
Pocałunków
Zwijam życie jak papier
Opakowanie
Na oddechy
Włosy w jedzeniu
Włosy na języku
Włosy w wannie
Włosy nie na głowie
Tekturowe niebo
Opada na asfalt
Wprost pod koła
Jaźni
Dwa motyle w brzuchu
Zdjęły skalp
Wyobraźni
Zabłądziły w twoich włosach
Uczepiły się trujących soków
Pijanego jutra
Latawce słów rysują
Doskonałe wzory
Pocałunków
Zwijam życie jak papier
Opakowanie
Na oddechy
Włosy w jedzeniu
Włosy na języku
Włosy w wannie
Włosy nie na głowie
Tekturowe niebo
Opada na asfalt
Wprost pod koła
Jaźni
Dwa motyle w brzuchu
Zdjęły skalp
Wyobraźni
piątek, 30 listopada 2018
Restart
Nijakie wychodzi mi z ust
Pomiędzy myślami o jakimś efekcie
Na cienkie plastry kroję niepewność
Na cienkie plastry kroi mnie
Cholera wie co
Kaszel jest dobry na restart
Na restart dobry jest kaszel
Zera w licznikach
Zera w twych oczach
I zero w lustrze
Na restart jest dobra reanimacja
Reanimacja jest dobra na restart
Usta usta
Słowa słowa
Usta usta
Usta usta
Milcz
Pomiędzy myślami o jakimś efekcie
Na cienkie plastry kroję niepewność
Na cienkie plastry kroi mnie
Cholera wie co
Kaszel jest dobry na restart
Na restart dobry jest kaszel
Zera w licznikach
Zera w twych oczach
I zero w lustrze
Na restart jest dobra reanimacja
Reanimacja jest dobra na restart
Usta usta
Słowa słowa
Usta usta
Usta usta
Milcz
środa, 28 listopada 2018
Nieśmiałoletni
Samotność zarosła chwastami
Nie wyrywam i nie patrzę
Zapuszczam korzenie
Nie udały się
Nie zakwitły
Pierwsze słowa
Bo bałem się tych ostatnich
Na uchylonej furtce
Którą nigdy nie wejdziesz
Powiesiła się nadzieja
Podobno kiedyś
Będę się z tego śmiał
Nie wyrywam i nie patrzę
Zapuszczam korzenie
Nie udały się
Nie zakwitły
Pierwsze słowa
Bo bałem się tych ostatnich
Na uchylonej furtce
Którą nigdy nie wejdziesz
Powiesiła się nadzieja
Podobno kiedyś
Będę się z tego śmiał
poniedziałek, 26 listopada 2018
Nierozwiązki
Przyjdę rozbroić bombę w twojej głowie
Nie mam już miejsca na kolejne odłamki
Rozłożę ci krzyk na części ostatnie
Zgliszcza mimowolne
Rozłożysz mi ręce na ułamki
Nierówności bolesne
Odejdziemy od zmysłów
Każdy w swoją stronę
By znów uwierzyć
W jedynie słuszne
Razem
Nie mam już miejsca na kolejne odłamki
Rozłożę ci krzyk na części ostatnie
Zgliszcza mimowolne
Rozłożysz mi ręce na ułamki
Nierówności bolesne
Odejdziemy od zmysłów
Każdy w swoją stronę
By znów uwierzyć
W jedynie słuszne
Razem
sobota, 24 listopada 2018
Homo sapie
Mówi o szczycie głupoty
By za chwilę dodać jak nisko upadłem
Mówi ę i ą
Nosi obcasy i głowę wysoko
A majtki ma ciężkie od pretensji
Bóg się śmieje głośniej niż ja oddycham
Gdy dwunożna wyrocznia z zadartym nosem
Tryska mi śliną pod brodę
Przerywa tylko po to by przeładować
Strzela od lat
Zrobiła sito
Później czarną dziurę
Teraz pojęcie człowieka
Nie ma już żadnego punktu
Podparcia
By za chwilę dodać jak nisko upadłem
Mówi ę i ą
Nosi obcasy i głowę wysoko
A majtki ma ciężkie od pretensji
Bóg się śmieje głośniej niż ja oddycham
Gdy dwunożna wyrocznia z zadartym nosem
Tryska mi śliną pod brodę
Przerywa tylko po to by przeładować
Strzela od lat
Zrobiła sito
Później czarną dziurę
Teraz pojęcie człowieka
Nie ma już żadnego punktu
Podparcia
czwartek, 22 listopada 2018
Pogrzeb
Był pogrzeb bo potrzebowali ramki
Na smutek
Nieśli go od ciężkich rąk aż do
Suchych gardeł
Nie za szybko
Ostrożnie
Żeby ktoś nie pomyślał
Odór potu zrosił cmentarz
Wyrosły laury wstydliwe
Starczyło dla każdego
Tylko trup zachował powagę
Na smutek
Nieśli go od ciężkich rąk aż do
Suchych gardeł
Nie za szybko
Ostrożnie
Żeby ktoś nie pomyślał
Odór potu zrosił cmentarz
Wyrosły laury wstydliwe
Starczyło dla każdego
Tylko trup zachował powagę
środa, 21 listopada 2018
Między nami
Układaj się ze mną,
Na święte cito!
Układaj się
Do snu.
Pod ziemią
Ułoży nas
Cisza.
Opowiedz mi teraz,
Bo jutro niepewne,
Opowiedz,
Bym poczuł:
Tak między nami,
Co słychać?
Na święte cito!
Układaj się
Do snu.
Pod ziemią
Ułoży nas
Cisza.
Opowiedz mi teraz,
Bo jutro niepewne,
Opowiedz,
Bym poczuł:
Tak między nami,
Co słychać?
czwartek, 15 listopada 2018
Która jest, była i przychodzi
Między kroplami lekkiego deszczu
Pukała w okno.
Chodziła na palcach, gdy kochałem krzyk.
Rozbiła namiot obok poduszki,
Aby mnie dotknąć.
Mur zbędnych dźwięków powoli znikł.
Jej pocałunki miały dostojność
Iście królewską
I słodycz wina w miłosnej grze.
Cały poddany jednak odniosłem
Wielkie zwycięstwo.
Cisza jest we mnie, gdy tego chcę.
Pukała w okno.
Chodziła na palcach, gdy kochałem krzyk.
Rozbiła namiot obok poduszki,
Aby mnie dotknąć.
Mur zbędnych dźwięków powoli znikł.
Jej pocałunki miały dostojność
Iście królewską
I słodycz wina w miłosnej grze.
Cały poddany jednak odniosłem
Wielkie zwycięstwo.
Cisza jest we mnie, gdy tego chcę.
niedziela, 11 listopada 2018
Niepodległość
Deptana przez nieobecne tłumy,
Prawdziwie obecna,
Rzadko spotyka żywych.
W jej otwartych ramionach
Poległo wielu z morzem krwi.
Czerwona historią
Powiewa na wietrze
Szukając spojrzeń wyżej
W kolorze czystej miłości.
Prawdziwie obecna,
Rzadko spotyka żywych.
W jej otwartych ramionach
Poległo wielu z morzem krwi.
Czerwona historią
Powiewa na wietrze
Szukając spojrzeń wyżej
W kolorze czystej miłości.
środa, 7 listopada 2018
Cyniczne love story
Dotyk to zaledwie jeden zmysł,
A zaraził wszystkie inne
Tańcem o więcej.
Nie wiem, kiedy w oczy prysł
Nieproszonym snem
I w serce.
Szept prowadzi na tym balu
Wciąż niepewny krok
W ramiona.
Nie mów "kocham" i nie całuj,
Bo ze śmiechu chyba
Skonam.
A zaraził wszystkie inne
Tańcem o więcej.
Nie wiem, kiedy w oczy prysł
Nieproszonym snem
I w serce.
Szept prowadzi na tym balu
Wciąż niepewny krok
W ramiona.
Nie mów "kocham" i nie całuj,
Bo ze śmiechu chyba
Skonam.
wtorek, 6 listopada 2018
Nie pal
Wyjdź na zewnątrz z tym papierosem,
Bo już mnie dusi tlenek żenady.
Kłęby spalonych żartów są gorsze
Niż nikotyny garnitur blady.
Bez iskry śmiechu są moje płuca,
Więc wstrzymaj smoczy ogień humoru.
Ja wiem, że szkoda paczki wyrzucać,
To chociaż zamilcz i upozoruj.
Prędzej czy później wszyscy umrzemy
Pozaciągani wirusem grzechu.
Zróbmy coś jednak, pomimo tremy,
By tak naprawdę odejść w uśmiechu.
Bo już mnie dusi tlenek żenady.
Kłęby spalonych żartów są gorsze
Niż nikotyny garnitur blady.
Bez iskry śmiechu są moje płuca,
Więc wstrzymaj smoczy ogień humoru.
Ja wiem, że szkoda paczki wyrzucać,
To chociaż zamilcz i upozoruj.
Prędzej czy później wszyscy umrzemy
Pozaciągani wirusem grzechu.
Zróbmy coś jednak, pomimo tremy,
By tak naprawdę odejść w uśmiechu.
środa, 31 października 2018
Imię krzyku
Schodami z ran chcę sięgnąć odwetu,
Choć nie mam prawa uprzedzać Temidy.
A myśl wznosi dłoń aż do kastetu,
Że może jej nie ma, jak Atlantydy?
A może w opasce zbyt zagubiona,
Piękna bogini bez sprawczej mocy,
Podaje miecz w ludzkie ramiona,
By twarz podłości krwawo zaskoczyć?
Łzami stopiony czas wolno płynie
I rzeźbi ostrze na przyszły cios.
Rdzą nie splamione mrozi się w winie,
By w nim zakrzyknął niemy już głos.
Choć nie mam prawa uprzedzać Temidy.
A myśl wznosi dłoń aż do kastetu,
Że może jej nie ma, jak Atlantydy?
A może w opasce zbyt zagubiona,
Piękna bogini bez sprawczej mocy,
Podaje miecz w ludzkie ramiona,
By twarz podłości krwawo zaskoczyć?
Łzami stopiony czas wolno płynie
I rzeźbi ostrze na przyszły cios.
Rdzą nie splamione mrozi się w winie,
By w nim zakrzyknął niemy już głos.
niedziela, 28 października 2018
***Odeszła niechcący
Odeszła niechcący bez pożegnania
Gdy jeszcze jej śmiechem wrzała ulica
Kroki zamarzły w niepełnych zdaniach
Łamanej duszy
Wcale nie słychać
Gdy jeszcze jej śmiechem wrzała ulica
Kroki zamarzły w niepełnych zdaniach
Łamanej duszy
Wcale nie słychać
czwartek, 25 października 2018
***Wyspowiadaj się
Wyspowiadaj się z nadziei na lepsze jutro.
Nie rób dziwki z soboty patrząc na niedzielę.
Łapy przy sobie.
Przeproś za robienie z życia inwalidy,
Mózgu na wózku,
Na przyszłość,
Nie na już.
Nie rób dziwki z soboty patrząc na niedzielę.
Łapy przy sobie.
Przeproś za robienie z życia inwalidy,
Mózgu na wózku,
Na przyszłość,
Nie na już.
środa, 24 października 2018
Samotnością malowane
Zapraszam zimny deszcz i wiatr, i mrok
W pościel wyobraźni.
Rozbieram z obcych łez i spojrzeń
Nieprzyjaznych.
Dotykam tam gdzie nikt
Nie przyszedł z czułym szeptem.
Wstrzymuję oddech gdy
Znów pustą trafiam przestrzeń.
Na sukni czarnej żar
Utrwali snem tęsknota.
Zbyt krótka dla nas noc,
Jesieni moja złota!
W pościel wyobraźni.
Rozbieram z obcych łez i spojrzeń
Nieprzyjaznych.
Dotykam tam gdzie nikt
Nie przyszedł z czułym szeptem.
Wstrzymuję oddech gdy
Znów pustą trafiam przestrzeń.
Na sukni czarnej żar
Utrwali snem tęsknota.
Zbyt krótka dla nas noc,
Jesieni moja złota!
wtorek, 23 października 2018
O, święta Destrukcjo!
Mój Bóg często przemawia,
Ale zajęty ustawianiem poprzeczek
Zniknął gdzieś w chmurach.
A ja się zastanawiam
Czy nie skoczyć
W ocean.
Może jak udam rybę wystarczająco długo
W końcu zamilknie
Do mojego poziomu?
Zapomni o szczytach
Gdy spadnę na dno?
Ale zajęty ustawianiem poprzeczek
Zniknął gdzieś w chmurach.
A ja się zastanawiam
Czy nie skoczyć
W ocean.
Może jak udam rybę wystarczająco długo
W końcu zamilknie
Do mojego poziomu?
Zapomni o szczytach
Gdy spadnę na dno?
piątek, 19 października 2018
Kobietokształtne
Kładą spodnie albo kiecki
Zawsze mając plan zdradziecki,
Zawsze kuso albo ciasno,
Byle swą urodą wrzasnąć,
Byle komuś wejść przez oczy
Do krwiobiegu i zamroczyć,
Mózg utoczyć w szare zero
I rozbestwić się dopiero!
Mają zęby i pazury,
By zadawać różne rany;
Gdy dobiorą się do skóry,
Będziesz, bracie, rozerwany!
A że rozum już nie tęgi
I za wszystko płacić trzeba,
Gotów będziesz na przysięgi,
Żeś powrócił właśnie z nieba!
Dlatego obecnie na ten gatunek
Jest chyba tylko jeden ratunek:
Wszystko krągłe, wszystko gładkie
Chętnie objąłbym... podatkiem!
Zawsze mając plan zdradziecki,
Zawsze kuso albo ciasno,
Byle swą urodą wrzasnąć,
Byle komuś wejść przez oczy
Do krwiobiegu i zamroczyć,
Mózg utoczyć w szare zero
I rozbestwić się dopiero!
Mają zęby i pazury,
By zadawać różne rany;
Gdy dobiorą się do skóry,
Będziesz, bracie, rozerwany!
A że rozum już nie tęgi
I za wszystko płacić trzeba,
Gotów będziesz na przysięgi,
Żeś powrócił właśnie z nieba!
Dlatego obecnie na ten gatunek
Jest chyba tylko jeden ratunek:
Wszystko krągłe, wszystko gładkie
Chętnie objąłbym... podatkiem!
środa, 17 października 2018
Perfidium wredotum
Jestem strzelcem wyborowym
Trafiam tam gdzie nie chcą
Pudłuję bez ostrzeżenia
Zawsze w punkt
Między paragrafy
Mówią o złośliwości
Ale zapominają o miłosierdziu
Na muszce
Ostatnio kupiłem tłumik
Ciekawe czy zgadną
Kto znów podciął im skrzydła
Trafiam tam gdzie nie chcą
Pudłuję bez ostrzeżenia
Zawsze w punkt
Między paragrafy
Mówią o złośliwości
Ale zapominają o miłosierdziu
Na muszce
Ostatnio kupiłem tłumik
Ciekawe czy zgadną
Kto znów podciął im skrzydła
wtorek, 16 października 2018
Spotkanie
W małej wiosce spotkasz babcię:
w skromnym domu prosty stół.
Przy piecyku i ceracie
w uszy spokój będzie kłuł.
Nie smartfony, internety:
tutaj oddech rytm wyznacza.
Chłonąc przestrzeń tej kobiety
tajemnicy próg przekraczasz.
Tyka zegar z zapytaniem:
ile sensu masz na co dzień?
Mówi obraz też na ścianie
czym półwiecze jest w urodzie.
Żywe oczy w zmarszczkach toną,
a te z kliszy lśnią zalotnie.
Piękno przed lub za zasłoną:
może dwóch wymiarów dotkniesz.
Może pijąc kompot z malin
lub w uścisku słabej dłoni
głębię znaczeń błysk rozpali,
by w przyszłości myśl dogonić.
w skromnym domu prosty stół.
Przy piecyku i ceracie
w uszy spokój będzie kłuł.
Nie smartfony, internety:
tutaj oddech rytm wyznacza.
Chłonąc przestrzeń tej kobiety
tajemnicy próg przekraczasz.
Tyka zegar z zapytaniem:
ile sensu masz na co dzień?
Mówi obraz też na ścianie
czym półwiecze jest w urodzie.
Żywe oczy w zmarszczkach toną,
a te z kliszy lśnią zalotnie.
Piękno przed lub za zasłoną:
może dwóch wymiarów dotkniesz.
Może pijąc kompot z malin
lub w uścisku słabej dłoni
głębię znaczeń błysk rozpali,
by w przyszłości myśl dogonić.
wtorek, 9 października 2018
Lekkość
Lubię lekkość zimnych warg,
które cedzą humorszpile,
jakiś bullshit pretty dark,
by uśmiechnąć się za chwilę.
Lubię lekko brzmiące "nie"
w oczach pewnych własnej mocy,
z ostrzem szponów gdzieś na dnie,
w jasnym słońcu pomruk nocy.
Lubię lekkie stopy w ruchu,
pod którymi świat się zmienia
i milczenie tuż przy uchu,
znane z twarzy i imienia.
które cedzą humorszpile,
jakiś bullshit pretty dark,
by uśmiechnąć się za chwilę.
Lubię lekko brzmiące "nie"
w oczach pewnych własnej mocy,
z ostrzem szponów gdzieś na dnie,
w jasnym słońcu pomruk nocy.
Lubię lekkie stopy w ruchu,
pod którymi świat się zmienia
i milczenie tuż przy uchu,
znane z twarzy i imienia.
sobota, 6 października 2018
Savoir-vivre
Jej garderoba kipi od detali,
a moje oczy szukają ścieżki,
by przejść od makro do mikroskali
i liczyć tylko włosowe mieszki.
Tymczasem pytam jak ma na imię
i trzymam fason, choć to zniewaga,
bo ubiór to kłamstwo jednak olbrzymie,
a liczy się prawda, wyłącznie naga!
a moje oczy szukają ścieżki,
by przejść od makro do mikroskali
i liczyć tylko włosowe mieszki.
Tymczasem pytam jak ma na imię
i trzymam fason, choć to zniewaga,
bo ubiór to kłamstwo jednak olbrzymie,
a liczy się prawda, wyłącznie naga!
sobota, 29 września 2018
Sztukobranie
Czy jest szansa jakaś na to,
aby banał dostał bana
i nie zwodził więcej tłumu:
"To Poezja jest!"
Nie dramat...?
Czy już zawsze norwidowskie
n i e d o p a s o w a n i e
mało którą wzniesie głowę?
Reszta nawet nie przystanie?
Czy to pomnik czy już skała,
zaciemniona demotyką,
że o dusze los przegrała,
a na tronie zasiadł
b i t c o i n...?
aby banał dostał bana
i nie zwodził więcej tłumu:
"To Poezja jest!"
Nie dramat...?
Czy już zawsze norwidowskie
n i e d o p a s o w a n i e
mało którą wzniesie głowę?
Reszta nawet nie przystanie?
Czy to pomnik czy już skała,
zaciemniona demotyką,
że o dusze los przegrała,
a na tronie zasiadł
b i t c o i n...?
poniedziałek, 24 września 2018
Tremo
Dotarła do lustra z prędkością światła,
zgodnie z prawami fizyki.
Namalowała świat ukrytych znaczeń,
niepewnych słów.
Tak powstała fotografia.
Ja, analfabeta, studiowałem piękno
w manuskryptach grzechu.
Ja, widzący pożar
w niewinnym uśmiechu.
Fotony wciąż biły po oczach
stwarzając jawne i pewne.
Witałem je pojedynczo,
zgodnie z prawem
zachwytu.
zgodnie z prawami fizyki.
Namalowała świat ukrytych znaczeń,
niepewnych słów.
Tak powstała fotografia.
Ja, analfabeta, studiowałem piękno
w manuskryptach grzechu.
Ja, widzący pożar
w niewinnym uśmiechu.
Fotony wciąż biły po oczach
stwarzając jawne i pewne.
Witałem je pojedynczo,
zgodnie z prawem
zachwytu.
piątek, 14 września 2018
Gwiezdny pył
Jowisz nie zapisał nam szczęścia.
Grube szkła lunety nie zostawiły złudzeń:
Niebiańska obojętność to wszystko,
Na co go stać.
Europa, jak kruchy księżyc,
Skuta lodem przeznaczenia.
I tylko w głębinach czai się życie.
Nie marzę o Io albo Kallisto,
I Ganimedes mych kolan nie zgina.
Bo to, co ważne, jest zawsze blisko,
Tak jak i losu twego przyczyna.
Grube szkła lunety nie zostawiły złudzeń:
Niebiańska obojętność to wszystko,
Na co go stać.
Europa, jak kruchy księżyc,
Skuta lodem przeznaczenia.
I tylko w głębinach czai się życie.
Nie marzę o Io albo Kallisto,
I Ganimedes mych kolan nie zgina.
Bo to, co ważne, jest zawsze blisko,
Tak jak i losu twego przyczyna.
czwartek, 6 września 2018
Wypadek
Rozpoznali ciało, nie poznali słów
na pożegnanie.
Wczoraj szła do szkoły, dzisiaj uczy tłum
jak Pani.
I koledzy chcą, jakby inni nieco,
poznać życia dar
bez śmiechu.
Tylko osiem lat i zbyt krótka droga
dla tych opon złych,
do dobrego Boga.
na pożegnanie.
Wczoraj szła do szkoły, dzisiaj uczy tłum
jak Pani.
I koledzy chcą, jakby inni nieco,
poznać życia dar
bez śmiechu.
Tylko osiem lat i zbyt krótka droga
dla tych opon złych,
do dobrego Boga.
wtorek, 4 września 2018
Zamiast krzyku
Miłości niechciane, jak psy bezpańskie,
włóczą się ulicami.
Nie dotykam i nie karmię,
a dłonie poszarpane
w snach.
Mam kieszenie pełne pięści,
chociaż bić się nie ma o co,
i powieki jak zasłony,
gdy nagle dzień
staje się nocą.
włóczą się ulicami.
Nie dotykam i nie karmię,
a dłonie poszarpane
w snach.
Mam kieszenie pełne pięści,
chociaż bić się nie ma o co,
i powieki jak zasłony,
gdy nagle dzień
staje się nocą.
wtorek, 28 sierpnia 2018
Błysk
Życie nie oszczędza nikogo.
Grabi przestrzeń ze spokoju,
Żąda pulsu, kształtów, barw.
Przebija skórę i pije krew:
Śni owada.
Pyta o jutro i płacze dziś:
Śni ciebie i mnie.
Jest fajerwerkiem na nocnym niebie
I niebem w nocy, gdy błysków brak.
Nie umiera:
Budzi się ze złudzeń.
Grabi przestrzeń ze spokoju,
Żąda pulsu, kształtów, barw.
Przebija skórę i pije krew:
Śni owada.
Pyta o jutro i płacze dziś:
Śni ciebie i mnie.
Jest fajerwerkiem na nocnym niebie
I niebem w nocy, gdy błysków brak.
Nie umiera:
Budzi się ze złudzeń.
czwartek, 16 sierpnia 2018
Dom bez Ciebie
Gdy znalazłaś się tak daleko,
Że nawet oddech przystanął w pół drogi,
Nadmiar przestrzeni rozsadzał ściany,
Źrenice i noc.
Zamykałem drzwi i jadłem codzienność,
W pękatym garnku gotując szept.
Że nawet oddech przystanął w pół drogi,
Nadmiar przestrzeni rozsadzał ściany,
Źrenice i noc.
Zamykałem drzwi i jadłem codzienność,
W pękatym garnku gotując szept.
wtorek, 7 sierpnia 2018
Przebudzenie
Gdy kamienie zaczęły mówić,
Zapytałem ziemi, co to oznacza.
Łagodny powiew nie był odpowiedzią.
Słowa obce i zimne
Uderzały jak noc
W najgłębszy strach.
Dotykałem po kolei
Twardych, nagich ciał.
Brak życia nie był ich imieniem.
Aż po horyzont zaległa cisza,
Cmentarna, jeśli
Twój dom to grób.
Zapytałem ziemi, co to oznacza.
Łagodny powiew nie był odpowiedzią.
Słowa obce i zimne
Uderzały jak noc
W najgłębszy strach.
Dotykałem po kolei
Twardych, nagich ciał.
Brak życia nie był ich imieniem.
Aż po horyzont zaległa cisza,
Cmentarna, jeśli
Twój dom to grób.
piątek, 27 lipca 2018
Epoka lodowcowa
Miłość od pierwszego, ale nie do ostatniego.
Na dobre, ale nie na złe.
Wzór skróconego myślenia
Środkowym palcem wyznacza granice.
Mapa kochania pełna jest rąk
I zimnych ciał.
Wąwóz linii papilarnych
Pęka od krzyku.
Na głuchych ścianach
Wiesza się wzrok.
Na dobre, ale nie na złe.
Wzór skróconego myślenia
Środkowym palcem wyznacza granice.
Mapa kochania pełna jest rąk
I zimnych ciał.
Wąwóz linii papilarnych
Pęka od krzyku.
Na głuchych ścianach
Wiesza się wzrok.
niedziela, 22 lipca 2018
Wolność
Podaję w wątpliwość święte pewniki,
Cicho, w ukryciu,
Gdy całujesz ład.
Tańczę do brzmiącej powszechnie muzyki
I grzecznie kiwam,
Gdy mówi świat.
Obłudnie ostrzę pazur śmiałości,
W kącie obgryzam
Niechciany strach.
Ileż to razy hasło wolności
Utknęło w gardle
Jak złoty piach.
Cicho, w ukryciu,
Gdy całujesz ład.
Tańczę do brzmiącej powszechnie muzyki
I grzecznie kiwam,
Gdy mówi świat.
Obłudnie ostrzę pazur śmiałości,
W kącie obgryzam
Niechciany strach.
Ileż to razy hasło wolności
Utknęło w gardle
Jak złoty piach.
czwartek, 12 lipca 2018
Cisza
Na fali są teraz mądre cytaty.
Drażnią mi oczy i kłują mózg.
Kochana ciszo, ty więcej znaczysz:
Lustro to nie tam,
Gdzie słowa plusk.
Drażnią mi oczy i kłują mózg.
Kochana ciszo, ty więcej znaczysz:
Lustro to nie tam,
Gdzie słowa plusk.
poniedziałek, 2 lipca 2018
Wieczorki niepoetyckie
Futbolowi z poezją nie po drodze,
Stąd wierszy się o nim nie pisze.
Dlaczego więc na czyjejś nodze
Narodu całego los się kołysze?
I masy całe mają swych wieszczów,
I tworzą komedie albo dramaty.
Nagrody Nobla nie ma po meczu,
Ale czy radość nie więcej znaczy?
I choć wieczorki, te poetyckie,
Unoszą ducha nad świata szarość,
Zobaczysz jasno, co sercu bliskie,
Może dopiero, gdy przyjdzie starość.
Stąd wierszy się o nim nie pisze.
Dlaczego więc na czyjejś nodze
Narodu całego los się kołysze?
I masy całe mają swych wieszczów,
I tworzą komedie albo dramaty.
Nagrody Nobla nie ma po meczu,
Ale czy radość nie więcej znaczy?
I choć wieczorki, te poetyckie,
Unoszą ducha nad świata szarość,
Zobaczysz jasno, co sercu bliskie,
Może dopiero, gdy przyjdzie starość.
niedziela, 24 czerwca 2018
Luksus
Jestem jeziorem
przyciągam tłumy
niektórych na dno
Jestem płomieniem
ratuję życie
zamieniam w proch
Jestem księżycem
prowadzę zbłąkanych
i do celu zło
Jestem człowiekiem
mam wyobraźnię
i luksus wyboru
przyciągam tłumy
niektórych na dno
Jestem płomieniem
ratuję życie
zamieniam w proch
Jestem księżycem
prowadzę zbłąkanych
i do celu zło
Jestem człowiekiem
mam wyobraźnię
i luksus wyboru
piątek, 22 czerwca 2018
Testament
A kiedy umrę
nie szukaj mnie w szufladzie
i szafie z ubraniami
W zapachu wspomnień
nie skryłem się
Może milczący się bardziej zrobiłem
i w oczy nie wchodzę
a tylko w krew
Może to puste miejsce gdzie byłem
bardziej niż kiedyś
jest pełne mnie
Lecz kiedy umrę
śpiewaj do słońca
całuj poranek i kochaj noc
I kiedy umrę
pozwól mi odejść
najkrótszą drogą
w najcichszy sen
nie szukaj mnie w szufladzie
i szafie z ubraniami
W zapachu wspomnień
nie skryłem się
Może milczący się bardziej zrobiłem
i w oczy nie wchodzę
a tylko w krew
Może to puste miejsce gdzie byłem
bardziej niż kiedyś
jest pełne mnie
Lecz kiedy umrę
śpiewaj do słońca
całuj poranek i kochaj noc
I kiedy umrę
pozwól mi odejść
najkrótszą drogą
w najcichszy sen
czwartek, 8 marca 2018
Po ostatnią noc
Nie powinno być dnia kobiet
Lepsza byłaby noc
A najlepiej noce
Jedna po drugiej
Przechodząca w trzecią
A może i w ostatnią
Jeśli sztuka odkrywania piękna
Nie wybrzmi zbyt wcześnie
Nie powinno być miłości
Bez tajemnicy
Lepsza byłaby noc
A najlepiej noce
Jedna po drugiej
Przechodząca w trzecią
A może i w ostatnią
Jeśli sztuka odkrywania piękna
Nie wybrzmi zbyt wcześnie
Nie powinno być miłości
Bez tajemnicy
sobota, 3 lutego 2018
Ślepnąc
Jak wygląda świat bez mych spojrzeń?
Jak wygląda lustro
ze światłem
odbitym
na próżno?
Jak wyglada życie
malowane pod palcami,
w uszach brzmiące
jak pytanie?
Jak wygląda w oczach Twoich
to nieszczęście,
którym jestem?
Wiedzieć
nie chcę.
Jak wygląda lustro
ze światłem
odbitym
na próżno?
Jak wyglada życie
malowane pod palcami,
w uszach brzmiące
jak pytanie?
Jak wygląda w oczach Twoich
to nieszczęście,
którym jestem?
Wiedzieć
nie chcę.
wtorek, 16 stycznia 2018
Być
Czasu nie mam zbyt wiele
By wiele mieć
Więc mam tylko czas
Nie szukam ciebie
Nie szuka mnie nikt
Nie warto kłamać
By razem żyć
Czas to iluzja
Nie dasz mi nic
Możesz jedynie
Po prostu być
By wiele mieć
Więc mam tylko czas
Nie szukam ciebie
Nie szuka mnie nikt
Nie warto kłamać
By razem żyć
Czas to iluzja
Nie dasz mi nic
Możesz jedynie
Po prostu być
czwartek, 11 stycznia 2018
Modlitwa ateisty
W nieprzypadkowy splot zimnych atomów
Przypadkiem zebranych
W gorącą dłoń
W niebiosa nad głową
I niebo jak sen
Kochane
W to co widziałem
I widzieć mogę
I w noc i w dzień
Wierzę
Na amen
Przypadkiem zebranych
W gorącą dłoń
W niebiosa nad głową
I niebo jak sen
Kochane
W to co widziałem
I widzieć mogę
I w noc i w dzień
Wierzę
Na amen
piątek, 5 stycznia 2018
Make-up
Dotykała kolorami
Malowała w oczach puls
Czerwieniła się schwytana
W bezwstyd szeptów
Czarna krew
Pozwoliła wejść do domu
Nic nie mówiąc
Wbiła nóż
Piękno rani zbyt głęboko
Wciąż niewinne
W grzechu już
Malowała w oczach puls
Czerwieniła się schwytana
W bezwstyd szeptów
Czarna krew
Pozwoliła wejść do domu
Nic nie mówiąc
Wbiła nóż
Piękno rani zbyt głęboko
Wciąż niewinne
W grzechu już
Subskrybuj:
Posty (Atom)