Wślizgnąłem się
Między jej słowa, uda i sny.
Ukradłem czas i przestrzeń, by żyć.
Przyniosłem Boga o imieniu MY.
Dziwiła się
Szczęściu, że takie ciasne.
Do końca szukała tajemnych drzwi.
Odbicie w lustrze już nie było własne.
Konwertowała na gorzkie łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz