Z kranu poleciała woda
Później z oczu jakaś ciecz
Ona była taka młoda
Chciała tylko umyć się
To był wieczór weseliska
Nie dotarła na nie już
Ta podłoga była śliska
I to szkło ostre jak nóż
Krew zabrały kruche drzwi
Na imprezie cicho sza
Ktoś tę wódkę musiał pić
I ktoś gorycz aż do dna
Trzy dni temu ją widziałem
Zwykłym cześć żegnała mnie
Dzisiaj patrzę w chmury białe
Jakiś sens uchwycić chcę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz